BYDGOSKIE DRZEWA - śródmiejskie pomniki przyrody, które mijamy, nie podnosząc głów
MUZEUM OKRĘGOWE W BYDGOSZCZY – coraz prężniej rozkwitający bydgoski ośrodek kulturalny, który prócz typowej działalności wystawienniczej, oferuje mieszkańcom sporo aktywizujących inicjatyw z przeróżnych dziedzin szeroko pojętej historii i kultury. Cyklicznie organizowane są wykłady, warsztaty i spacery, dające możliwość spojrzenia na Bydgoszcz i świat z zupełnie nowych perspektyw. Były już prezentowane między innymi kolejnictwo, browarnictwo, kulinaria, japonistyka, żegluga i życie klasztorne. Warto śledzić propozycje MOB, bo mogą stanowić udane pomysły weekendowych atrakcji dla całych rodzin.
Najlepszy naturalny cień podczas upalnego dnia znaleźć można pod drzewem. A im drzewo starsze, tym większe, więc lepsze oferuje warunki do wytchnienia. Doceniamy tych szumiących liśćmi na wietrze towarzyszy naszej codzienności. Wiosną poszukujemy pierwszych przebłysków zieleni w pączkujących liściach, wdychamy intensywne zapachy w porze kwitnienia, chronimy się pod koronami przed słońcem w letnie skwary, cieszymy oczy barwami jesiennych liści, a gdy opadną – bawimy się jak dzieci szurając nimi po ziemi. Z niektórych drzew zbieramy kwiaty, z innych owoce. Ludowa medycyna wykorzystuje niemal wszystkie ich części, bo także korzenie, gałęzie, liście, nasiona, a niekiedy nawet korę. Lubimy je dotykać, a niekiedy także się do nich przytulać. Mamy świadomość, że to żywe organizmy i cierpliwi świadkowie historii. Szczególnie cenimy ich obecność w dużych miastach, gdzie ożywiają i dekorują przestrzeń, wręcz nadając jej klasy swoim dostojeństwem. Bardzo doceniamy ich sąsiedztwo, gdyż obniżają temperaturę otoczenia. Lubimy mieć je w pobliżu, bo oczyszczają powietrze z toksyn i produkują życiodajny tlen. Działają w zasadzie na wszystkie nasze zmysły, a ich oddziaływanie jest w większości bardzo pozytywne. Dają też niekiedy schronienie ptakom i małym zwierzątkom, mogą również być dla nich źródłem pożywienia. Gdy kończą nieodwracalnie swój żywot – nadal mogą przynieść pożytek, choćby w postaci drewna na opał, surowca budowlanego, materiału dekoracyjnego czy tworzywa rzeźbiarskiego. Przyznajmy wprost - drzewa są wspaniałe.
Gdy im pozwolić, osiągają imponujące rozmiary. Czynnikiem decydującym jest czas. Jeśli natura i działalność człowieka nie stanęły im na przeszkodzie, dziś możemy podziwiać egzemplarze nawet kilkusetletnie. I nazywamy je pomnikami przyrody ożywionej. Polskie prawo porządkuje i klasyfikuje wszystkie szczególnie cenne drzewa, występujące na terenie naszego kraju. Zewnętrznym tego świadectwem są zielone tabliczki z orłem i stosownym napisem, umieszczane na pniach lub w ich bezpośrednim sąsiedztwie. Tego typu obiekty można spotkać nie tylko na obszernych terenach zielonych naszego kraju, ale również w dużych miastach. Są i w Bydgoszczy, choć zazwyczaj wcale ich nie zauważamy.
Muzeum Okręgowe w Bydgoszczy przygotowało na ostatnią niedzielę tegorocznych wakacji nietypową, aczkolwiek niezwykle pouczającą atrakcję. Chcąc ściągnąć nas z kanap i oddalić od ekranów, zaproponowało uzdrawiający spacer przez miasto. Chcąc zadbać o naszą kondycję, stworzyło czterokilometrową trasę pieszą, podczas której wielokrotnie trzeba było zadzierać głowę, by podziwiać mijane obiekty. Chcąc wzbogacić naszą wiedzę, jako przewodnika zaprosiło specjalistkę farmacji, dla której medycyna naturalna nie ma żadnych tajemnic. Grupa raczej kameralna, ale bardzo entuzjastyczna, ze szczerym zainteresowaniem przebyła szlak od pierwszego do ostatniego zaplanowanego punktu. Żar lał się z nieba, ale my przemykaliśmy się cieniami, rzucanymi przez kamienice i hojnie rozdawanymi przez mijaną zieleń. Wykład plenerowy okazał się mocno angażujący: mierzyliśmy obwody pni, szukaliśmy owoców, uzupełnialiśmy pieczołowicie przygotowane mapki. Otrzymaliśmy nawet recepturę na głogową nalewkę, co chyba należy potraktować jako zadanie domowe na jesień…
Mało kto słyszał o istnieniu bożodrzewu, a tymczasem mamy w Bydgoszczy aż dwa takie pomniki przyrody. Roślina uchodzi za gatunek bardzo inwazyjny, dlatego na jej hodowlę trzeba uzyskiwać specjalne pozwolenia. Wymaga stałej kontroli, gdyż intensywnie się rozrasta i anektuje okoliczną przestrzeń. Nasze bożodrzewy mają zapewniony znakomity nadzór, bo zdobią parcelę przed urzędem wojewódzkim. A i tam na regularnie koszonym trawniku udało nam się wypatrzyć kilka dorodnych odrostów.
Chyba najbardziej znanym bydgoskim drzewem jest miłorząb, rosnący w pobliżu Ronda Jagiellonów. Nominowany został nawet przed kilkoma laty do ogólnopolskiego konkursu na Drzewo Roku, w którym zajął miejsce tuż za podium. Mimo że należy do drzew iglastych (!), na zimę zrzuca ulistnienie, ale przez resztę roku raduje oczy zmieniającymi się barwami swoich niezwykłych w kształcie i strukturze liści, które najpierw przybierają barwę ciepłej zieleni, by po lecie przybrać słonecznikową żółć, podnosząc nastrój obserwatorom, a wreszcie przed opadnięciem dodać sobie jeszcze akcenty pomarańczowe. Prócz pięknego wyglądu, miłorząb jest niezwykle cennym źródłem składników, wykorzystywanych w kosmetyce, farmaceutyce, a nawet kuchni.
Mamy w mieście niezwykle urokliwą Aleję Ossolińskich, która zachwyca przez cały rok. Piękna zabudowa i zadrzewiony zrewitalizowany skwer sprawiają, że jest częstym miejscem spacerów i wdzięcznym obiektem fotograficznym. Przy jednym z budynków pysznią się wyjątkowo dorodne magnolie, coroczny obiekt zachwytów bydgoszczan na początku wiosny. Włochate pąki, porcelanowe kwiaty, a nawet kora służyć mogą nam przez cały rok, bowiem korzysta się z nich na różne sposoby w medycynie naturalnej. Trafiają też na nasze stoły, jako dodatki do herbat i ozdoby deserów.
Od wspomnianej ulicy odbiega wyjątkowo dostojny szpaler drzew, będący jedną z trzech w Polsce alej jarząbowych, uznanych za pomniki przyrody. Graniczy bezpośrednio z ogromną bryłą bydgoskiej bazyliki i emanuje niezmiennym spokojem swoich 45 posłusznych strażników. Uliczce bardzo przydałaby się renowacja nawierzchni, co jeszcze podkreśliłoby urodę drzewnego korytarza. Jarzęby cieszą oczy dwubarwnym ulistnieniem, bo spód liści ma inny odcień niż wierzch. Jesienią zieleń przebarwia się w odcienie ognia, co dodaje drzewom wyjątkowej urody. W okresie kwitnienia drzewa przyciągają owady miododajne, zaś jesienią cieszą nasze oczy kiściami pomarańczowoczerwonych owoców, którymi chętnie częstują się ptaki. Korale jarząbowe stanowią wdzięczny i bardzo lubiany element jesienno-zimowych dekoracji florystycznych. Owoce, mimo charakterystycznej goryczki, wykorzystywane są do przetworów domowych i nalewek, suszone i mrożone. Znajdują również zastosowanie w medycynie naturalnej, gdzie docenia się ich wszechstronne właściwości prozdrowotne.
Pierwszym z odwiedzonych przez nas podczas wykładu miejskich ogrodów był Park Kazimierza Wielkiego, gdzie nad stawami królują cypryśniki błotne, wyjątkowo piękne strzeliste rośliny o delikatnych, ażurowych igłach, zrzucanych na zimę, po uprzednim przebarwieniu na odcienie pomarańczowe. Ich drewno ma znakomite właściwości mechaniczne, natomiast olejki posiadają działanie antyseptyczne.
W pobliżu słynnej fontanny Potop, góruje nad okolicą monumentalny buk. Natura uformowała mu podstawę pnia na kształt słoniowej nogi, przez co sprawia wrażenie, jakby lada moment miał się ruszyć z miejsca. Drzewo to silnie oddziałuje na ludzką psychikę, gdyż przebywanie w jego pobliżu łagodzi napięcia. Postaliśmy więc sobie pod rozłożystą koroną, cień litościwie zapewnił nam ochłodę i w dalszą drogę mogliśmy wyruszyć już ze znacznie lepszymi humorami. Buk znajduje szerokie zastosowanie w budownictwie i meblarstwie, ze względu na znakomite właściwości drewna i jego trwałość. Medycyna naturalna wykorzystuje liście, u których potwierdzono działanie prozdrowotne dla układu moczowego, ceni się także prażone orzeszki bukowe, pomagające w problemach układu oddechowego i pokarmowego.
Przechodząc obok kościoła na Placu Wolności nie sposób nie zapatrzeć się na dorodny platan, który zachwyca nie tylko szlachetnym kształtem liści, ale przede wszystkim łuszczącą się korą, a ta jest najbardziej rozpoznawalną cechą tego gatunku. Wiosną pojawiają się na nim czerwone gwiazdeczki kwiatów, które jesienią przekształcają się we włochate zwisające kuleczki. Drzewo nie do przeoczenia.
Na skraju parku tkwi wiernie pomnik-świadek: kikut złamanego pnia wiązu, który przetrwał długie dziesięciolecia, by wreszcie poddać się wyjątkowo silnej wichurze. Cześć jego pamięci…
Największym skupiskiem bydgoskich pomników przyrody jest oczywiście Park Kochanowskiego, położony w sercu Dzielnicy Muzycznej, gdzie z każdej strony otacza go wspaniała zabudowa, zaś jego wnętrze tętni życiem przez cały rok – za sprawą pięknych nasadzeń, przyciągających tłumy spacerowiczów, muzycznego placu zabaw i organizowanych cyklicznie imprez plenerowych. Podczas naszej wizyty mieliśmy przez chwilę okazję wczuć się w atmosferę bajkowego festiwalu „Pozytywka”, skierowanego do dzieci. Ogromnym optymizmem napawa fakt, że setki najmłodszych bydgoszczan w towarzystwie całych rodzin spędzało niedzielny czas z dala od telewizorów, znakomicie się przy tym bawiąc.
My zaś, lawirując pomiędzy festiwalowymi stanowiskami, przyglądaliśmy się drzewom. A było co podziwiać. Po pierwsze dęby – najdostojniejsze wielowiekowe drzewa, uznawane w wielu kulturach za święte i magiczne. Solidne, niezniszczalne, twarde. Jak ich drewno, które króluje w meblarstwie. Strażnicy domostw i świątyń, świadkowie przemian historii. Naprawdę królewskie to drzewa. Przywracają spokój i równowagę, zapewniają cień, a nawet schronienie, karmią zwierzęta, przyjmują pszczoły. Dzieci każdej jesieni prześcigają się w zbieraniu ich owoców o zabawnych czapeczkach. Ale prócz walorów dekoracyjnych, żołędzie posiadają mnóstwo właściwości prozdrowotnych, wykorzystywanych w kuchni i medycynie naturalnej.
Niezwykle rozpoznawalnymi w naszym mieście drzewami jest rząd kasztanowców, rosnących przy filharmonii, które każdej wiosny obsypują się czerwonymi kwiatami. Ta odmiana jest znacznie odporniejsza niż kasztanowiec pospolity – nie ima się jej szrotówek, dzięki czemu do późnego lata możemy podziwiać jego zielone dłoniaste liście. Owoce tej odmiany dojrzewają w nieznacznie tylko najeżonych skorupkach i zachwycają oczy urodą tworzonych na powierzchni nasion deseniach. Kasztanowiec posiadał również mnóstwo atrybutów w kulturze ludowej – między innymi odganiał złą energię, leczył reumatyzm, pełnił funkcję naturalnego barwnika roślinnego, przyspieszał gojenie ran, trafiał do okładów i maści na stłuczenia. Do dziś znajduje zastosowanie w produkcji kosmetyków i środków medycznych. Najbardziej jednak kojarzymy go z dzieciństwem, gdy zbieranie nasion stanowiło preludium do właściwej zabawy: tworzenia kasztanowych ludzików, a nawet całych ich światów. Kasztanowca, rosnącego w Polsce nie należy mylić z kasztanem jadalnym, który występuje w strefach o cieplejszym klimacie.
W Dzielnicy Muzycznej podziwiać można również przytulony do muru budynku uniwersytetu przepiękny egzemplarz klonu. Noski klonowe naklejał sobie na nosie każdy z nas, a nieprawdopodobne przemiany kolorystyczne liści jesienną porą zachwycają nas co roku, gdy paleta ich barw od zieleni przesuwa się przez żółcie i pomarańcze do intensywnej czerwieni oraz bordo, by wreszcie przejść w brązy, kiedy liściom przychodzi pożegnać się z drzewem. Znamy kolor klonowego drewna z uwagi na jego zastosowanie w meblarstwie, snycerstwie, a nawet w lutnictwie. Lubimy smak klonowego syropu, a kształt liści tego drzewa, jako jeden z nielicznych, rozpoznajemy na ogół bezbłędnie.
Tuż przy południowej ścianie kultowego bydgoskiego liceum pyszni się lipa w odmianie srebrzystej, co widać w każdym z tańczących na wietrze listków. Święte drzewo Słowian, ulubione drzewo sądowe, niezastąpiony przystanek podczas wędrówki, znakomity materiał rzeźbiarski. Ceniona zarówno z uwagi na kwiaty, owoce, jak i korę oraz liście, stanowi cenny materiał zielarski i kosmetyczny. Z lubością odwiedzana przez pszczoły, dzięki czemu możemy cieszyć się jednym z najcenniejszych miodów. W okresie kwitnienia nikt nie może przejść obok niej obojętnie, bowiem odurza wręcz zapachem. Posiadaczom samochodów podnosi ciśnienie, gdy postawią pod nią auto, bo w bardzo krótkim czasie pokrywa się ono lepkim sokiem.
Nasza wędrówka zakończyła się na skraju Parku Witosa (Ludowego), gdzie do murów Pałacu Młodzieży przytula się, wytrwale walcząc z przeciwnościami natury, surmia, zwana również katalpą. Jej ogromne liście przyciągają wzrok przechodniów. Wyjątkowej urody kiście kwiatów radują wzrok w porze kwitnienia, stanowiąc jednocześnie bardzo miododajne źródło dla owadów zapylających. Jesienią pojawiają się na gałęziach pęki długich zielonych strąków, które utrzymują się nawet przez zimę. Ze względu na spore walory dekoracyjne, wysuszone strąki znajdują się w kręgu zainteresowań florystów, podobnie jak kwiaty, które jednak niestety nie odznaczają się dużą trwałością – a szkoda.
Nasz wykład objął swą trasą siedemnaście bydgoskich pomników przyrody ożywionej. W całym mieście jest ich dokładnie sto jeden i każdy wyraźnie oznaczony. Szukajcie i tych omówionych, i kolejnych. Umiemy rozpoznawać światowe marki ubrań czy pojazdów, a pozostajemy całkowicie bezradni, wobec przyporządkowania nazw gatunków do drzew, które rosną wszędzie wokół nas. Może czas to zmienić?
Błogosławione niech będą drzewa – dostojne organizmy, łączące niebo z ziemią i spajające przeszłość z przyszłością. Pomyślmy, sadząc przy domach maleńkie roślinki, że być może dajemy początek nowemu życiu, które przetrwa dziesięciolecia, a może nawet wieki…
Komentarze
Prześlij komentarz