KUTNO - Święto Róży w Mieście Róż
KUTNO - przystanek przesiadkowy na kolejowym szlaku do Warszawy. Siedziba zakładów farmaceutycznych i zielarskich. Takie skojarzenia wywoływało to miasto przez dziesięciolecia. I choć Święto Róży, którego Kutno jest organizatorem, zbliża się do jubileuszu półwiecza, dopiero koncept skojarzenia tego miasta jako różanej stolicy sprawił, że jego sława zaczęła rozpływać się po całej Polsce, budując zupełnie nową perspektywę postrzegania tego niegdyś przemysłowego ośrodka miejskiego ze środka kraju.
KUTNO – MIASTO RÓŻ
Kiedy pierwszy raz usłyszałam określenie Kutno - Miasto Róż, uznałam, że to jedynie pobożne życzenie włodarzy. Postanowiłam sprawdzić więc osobiście kwietność miasta, spodziewając się, prawdę powiedziawszy, zastać ciche i raczej monotonnie szare miasteczko centralnej Polski. Jednocześnie bardzo intrygowało mnie to, na ile skutecznie media sławią różaność Kutna, bo mówi się o tym sporo już od lat.
Jakież było wiec moje zdziwienie, przeplecione z zachwytem, gdy już przed samym dworcem powitał mnie szpaler dorodnych, pięknych i zadbanych róż, które pyszniły się tysiącami kwiatów. I z każdym kolejnym moim krokiem ku centrum, oczy otwierały mi się coraz szerzej. Apogeum zachwytu osiągnęłam w okolicach Kutnowskiego Domu Kultury, który jest otoczony różanym ogrodem - parkiem - królestwem. Jedno tylko określenie trafnie oddaje to, co tam zastaniemy: nieziemskie piękno!
Kto choć raz przyjrzał się z bliska kwiatowi róży wie, że wygląd ma hipnotyzujący, a przyznany mu tytuł kwiatowej królowej jest niekwestionowanie zasłużony. Skromna, jak róża; czysta, jak róża; piękna, jak róża... Podziwiamy w nich wszystko - błyszczące liście, niepozorne pąki, symetrię płatków, barwność kwiatu, obezwładniający zapach, a nawet słodki smak. Każdy szanujący się ogrodnik chlubi się dorodnymi i zdrowymi krzewami róż. Setki eksperymentatorów prześcigają się w tworzeniu nowych odmian, zachwycających kolorem i zapachem, wolnych od cierni, odpornych na szkodniki, zanieczyszczenia i mrozy.
Omawiany kwiat jest w Kutnie wszechobecny również w motywach ozdobnych: w detalach na dworcu, płotkach i donicach, w tablicach z nazwami ulic i numerami budynków. Róż jest również niejako oficjalnym kolorem miejskim, bowiem pojawia się w przestrzeni publicznej w licznych reprezentacjach. I nawet już powoli jego odcień, konsekwentnie utrzymywany również w publikacjach, zaczyna być nieodłącznie kojarzony z tym miastem. Dobrze kojarzony.
Pozytywnym jest fakt, że choć różane krzewy są nad wyraz liczne, mieszkańcy zdają się być z nich dumni i darzyć je szacunkiem, bowiem nigdzie nie spotkałam miejsc zdemolowanych i zniszczonych nasadzeń. To bardzo budujące.
ŚWIĘTO RÓŻY
Raz w roku, na początku września odbywa się w Kutnie Święto Róży – trzydniowa impreza, która ma sławić miasto, uatrakcyjnić życie mieszkańcom, przyciągnąć gości, dawać radość i dostarczyć niezapomnianych wrażeń obcowania z pięknem i naturą. Tematycznie event poświęcony jest róży, która prezentowana jest na wszystkie możliwe sposoby.
Pierwsze, co przyciąga uwagę przybyłych to ludyczne atrakcje na jarmarku, obejmującym przestrzeń dwóch głównych placów miasta i łączącego je deptaku. Spotkać tu można wszystko, co wymyślono na tego typu okazje: od nowoczesnych foodtrucków, oferujących potrawy z odległych kontynentów po tradycyjne waty cukrowe na patykach, korale obwarzanków na sznurkach, zdrowo wypiekane chleby, nabiał, wędliny i miody. Sporym wzięciem cieszą się – jak to zazwyczaj na festiwalach bywa – stoiska, sprzedające regionalne piwa rzemieślnicze, pitne miody i alkohole wysokoprocentowe. Są także zabawki we wszystkich kolorach tęczy, biżuteria i kosmetyki. I oczywiście lody w wielu odmianach, gofry oraz frytki.
W pobliskim Parku Traugutta jarmarkowi towarzyszy oczywiście kiermasz ogrodniczy, w którym królują róże. Mnogość odmian, odcieni i zapachów przyprawia o zawrót głowy. Szczerze współczuję, ale i podziwiam wszystkich, którzy z tego spektrum krzewów idealnych zdołali wybrać te jedyne wymarzone. Mi podobały się niemal wszystkie. Prócz róż, nabyć można było również inne rośliny, także trawy. Dostępne były kuszące cebulki kwiatowe. Niezwykłą urodą odznaczało się stanowisko oferujące suszki i wykonane z nich kompozycje.
RÓŻANA FLORYSTYKA
Dlaczego wybrałam pierwszy dzień imprezy, kiedy święto się dopiero rozkręca i gdy jeszcze trwają prace instalacyjne? Bo dało mi to okazję obserwowania ikon polskiej florystyki w procesie twórczym i oglądania powstałych kompozycji przy zachowaniu najwyższej jakości materiału roślinnego, który często pozbawiony jest dostępu do wody, więc podlega więdnięciu. A smagane wiatrem, polewane deszczem i miętoszone przez niedowiarków kwiaty niestety szybko tracą na atrakcyjności.
Spotkanie z florystami było dla mnie niezwykle onieśmielające, a jednocześnie hipnotyzujące. Pracowali z pasją i zapamiętaniem, z szacunkiem traktując każdą roślinę. Tempo pracy wydawało mi się zabójcze, ale w żaden sposób nie umniejszało to wrażenia, że cały zespół świetnie się bawi, a współpraca sprawia wszystkim szczerą radość. Nie przeszkadzało im to, że są obserwowani przez przechodniów, że postępy ich prac dokumentowane są setkami smartfonów, a i oni sami stają się wdzięcznym obiektem fotograficznym.
Przyglądanie się na żywo procesowi tworzenia instalacji florystycznych pozostawia niezatarte wrażenia i każe z jeszcze większym szacunkiem pochylić się nad talentami i umiejętnościami ich autorów. A pamiętać należy, że to, co widzimy to finał całego procesu: od tworzenia koncepcji i myśli przewodniej, poprzez dobieranie środków wyrazu i rozwiązań technicznych, projektowanie, dobór roślin, aż po układanie kwiatów i dopieszczanie szczegółów. Wiele się dzięki temu nauczyłam, ale i zrozumiałam jednocześnie, jak daleka jest droga od zwyczajnego bawienia się składaniem bukietów, po tworzenie florystycznych dzieł sztuki, jakie zaprezentowano w Kutnie.
Ogromne wrażenie robi sama jakość użytego materiału roślinnego, bowiem na potrzeby pokazów dobiera zawsze się egzemplarze najdorodniejsze i najzdrowsze. Dopiero przyjrzenie się procesowi tworzenia kwiatowych arcydzieł uzmysławia niewyobrażalnie wielką ilość roślin, zużywanych przy okazji budowania obszernych kwiatowych kompozycji i instalacji.
Osobną lekcję wyciągnąć można z dokonanego przez mistrzów florystycznych doboru i zestawienia samych kwiatów i ich barw oraz zastosowanych, często nieoczywistych dodatków i rozwiązań technicznych.
Zdaję sobie sprawę, że ujrzałam zaledwie czubek różanej góry, bo ominęłam i część oficjalną, i pokazy, i mnóstwo imprez zaplanowanych na kolejne dni Święta Róży. Ale dostałam to, co chciałam czyli słoneczny dzień i serce pełne radości. Za rok z pewnością wrócę po więcej. Z przyczepką na różane krzewy...
Komentarze
Prześlij komentarz